sobota, 6 września 2014

Uwaga! !

Witam, część i czolem.  Mam dla was bardzo ważna wiadomość otóż od teraz ten blog zostanie przeniesiony na wattpada . Czemu? Bo będzie mi dużooo wygodniej jeżeli tak bardzo chcecie mogę dodawać rozdziały na tym blogu. Ale raczej nie. Szukajcie mnie na wattpadzie pod nazwą bad-killer-harry-styles-fanfiction. 
Dziękuję za uwagę ;))

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 2

Gdy Annabell wyszła z mojego pokoju postanowiłam wziąć długą kąpiel. Nalałam wody do .wasdużej wanny po czym wzięłam fiolke z płynem do kąpiel. Mmmmm truskawkowy pomyślałam po czym zapragnęłam zasmakować truskawek oblanych białą czekoladą. To by ukoiło moje podniebienie. Nie myśląc już dłużej zaczęłam powoli zdejmować ubrania. W lustrze oglądałam każdy odkrywany skrawek ciała. Na moim ciele widniało kilka tatuaży, które dla mnie tak wiele znaczyły. Na prawym nadgarstku widniał napis ,, I kill you'' co oznaczało zemstę moja na harrym. Chcialabym żeby cierpiał, bardzo cierpiał. Będę wyniszczać go codziennie aż w końcu sam będzie prosil o śmierć. Spojrzałam na swoje ciało, które było już całkiem nagie. Spojrzałam na swój całkiem duży biust i uśmiechnelam się chytrze. Wiele facetów oddaloby by wiele by moc go zobaczyć choć chwilke. Moje ciało było idealne. Długie nogi, fajny tyłek i płaski brzuch. Nie tylko moje ciało było idealne, ale to ja byłam idealna. Może i myślicie sobie teraz o mnie, że jestem zaopatrzona w siebie, ale to nie prawda. Po prostu znałam swoje wartości co dodawało mi pewności siebie, której brakuje u wielu kobiet. Wiedziałam jak wykorzystac każdy swój atut, by doprowadzić faceta do szaleństwa. Kończąc swoje przemyślenia weszlam do wanny rozkoszując się ciepła wodą.

2 godziny później

Wpatrywałam się w lustro podziwiając efekty swojej pracy.

Uśmiechnęłam się do siebie mówiąc
- Czas sie zabawić 


No hej !!
Wiem, że zawiądłam wasze oczekiwania, ale ten rozdział ma być wstę. pem do całej akcji. No cóż rok szkolny się zaczął wiec będzie ciężko z dodawaniem rozdziałów. Rozdziały prawdopodobnie pojawiać się będą czwartki i w weeknd 
Jeżeli chcecie by rozdział pojawił się w ten czwartek ma być 4 kom inaczej nie dodam wcale. Może to i jest złe z mojej strony to chce was poinformować, że iż ponieważ chce troche motywacji, bo to w praktyce wygląda inaczej niż w wyobraźni osób, które nie pisały blogów. 
Dziękuje za uwage pozdro


wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 1

           Lipiec 2011

       Z perspektywy Rose:
Siedziałam na miękkim łóżku wpatrując się w zdjęcie swojej rodzicielski. Myślami byłam daleko w przeszłości. Może i miałam te sześć lat, ale dobrze pamiętam wszystko co zdarzyło się 12 lat temu. Myślałam o tym co by było gdyby. Wiem, że takie myślenie nie pomaga. Z perspektywy czasu zaczęłam rozumieć pewne fakty, których jako szesciolatka nie potrafiłam zrozumieć. Dowiedziałam co to jest śmierć, gdyż sama zaczęłam jej doświadczać zabijając tatę Stylesa, który zdziwiony myślał, że nie żyje. To wszystko dzięki mojemu tacie, który w porę pojawił się i mnie uratował. Wiecie, że nie wiedziałam jako sześciolatka, że mam ojca. Tak mój tata i tak zginął niedługo po tym, jak ja zabiłam starego stylesa. Nie jest to zagadką kto zabił mojego ojca. Może na początku nie wiedzialam kto to zrobił, ale spowodowane było to szokiem po stracie bliskiej mi osoby. Dowiedziałam sie tego, gdy po pogrzebie przy butelce wódki. Może i byłam pijana, ale powoli zaczęłam sklejać fakty. Zrobił to pewien chłopak z bujną czupryną na głowie o nieziemsko zielonych ustach i o przepięknych malinowych wargach, które wręcz krzyczą ,,pocałuj mnie''. A jego głos z lekką chrypką, który wręcz doprowadza do orgazmu niektóre dziewczyny ukazując swe niskie tony. Niestety na mnie to nie działa. Jestem tak zwaną kreaturą pozbawioną wszelkich uczuć takich jak miłość czy współczucie dla innych. Jedynymi osobami dla których jestem miła i jak one to nazywają ,, nadopiekuńcza'' są moje przyjaciółki, które kocham nad życie i oddałabym za nie życie. Myślicie że są one lepsze? Są takimi kreaturami jak ja. Zabijają jak to mówią niewinnych ludzi którzy wcale tacy nie są. No bo na przykład stary styles. On wcale nie był taki święty, a zabiłam go, bo on chciał kiedyś zabić mnie. Zabiłam go z uśmiechem na ustach i na koniec patrzyłam jak się wykrwawia. Może i uważacie mnie za psychiczną, ale nie winie was za to, bo niestety tak jest. Najbardziej mnie to bawi, że ludzie uważali mnie za słodką dziewczynę, która nie była w stanie nawet skrzywdzić muchy, ale gdy pokazałam im charakterek odrazu zmienili o mnie zdanie jestem zimną suką, która bez skrupułów potrafi zabić człowieka dla zabawy. No, ale spójrzcie na to z innej strony każdy potrzebuje rozrywki. A że ja mam taką, a nie inną to wcale nie jest moja wina. Z transu wyrwała mnie Annabell wchodząc do mojego pokoju i mówiąc
- Za dużo myślisz skarbie. Czy w twoich myślach znalazło się miejsce na pieprzenie  się z Stylesem?- powiedziała bezczelnie Ann na co ja krzyknęłam
- Ann jeżeli w tej chwili nie przestaniesz pieprzyć totalne bzury, będę gotowa odstrzelić ci łeb- powiedziałam na co ona zaśmiała się i powiedziała
- Najpierw musisz czym - powiedziała bezczelnie trzymając moją broń w ręce. Tylko kiedy ona mi ją zabrała przecież miałam ją w pasku . Ona jest w tym mistrzynią. Dlatego tworzymy zagraną paczkę wszystkie się idealnie dopełniamy .
- Oj już się tak nie denerwuj . Złość piękności szkodzi- powiedziała oddała mi broń i wyszła z mojego pokoju.  I właśnie za to ją kochałam.  Za to, że była taka porąbana jak ja.

Oto pierwszy rozdział.  Mam nadzieję, że się podobał jeżeli czytasz skomentuj.  Następny rozdział pojawi się wtedy, gdy pojawią się komentarze

Bohaterzy

Rose Fiden 18

Annabell Diger 18
Jade Thriwall 19
Perrie Edwards 19




Harry Styles 24

Zayn Malik 24

Liam Payn 24

Lousi Tomilson 25

Niall Horan 23

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Prolog

         Luty 1999

Dziewczynka czuła, jak ziąb ogarnia jej nóżki i rozchodzi się po plecach. Usiłowała wyprostować się na przednim siedzeniu auta, by lepiej widzieć. Skoncentrowana obserwowała śnieżnobiałą przestrzeń,  lecz nigdzie nie mogła ujrzeć żadnych zwierząt.
Za zimno dla zwierzątek~ pomyślała sobie i zapragnęła wysiąść z auta i znowu znaleźć się w domu. Bała się jednak odezwać.  Łza spłyneła jej po policzku, w czasie gdy pan Styles siedzący obok próbował odpalić samochód. Zacisnęła usta i odwróciła się od niego twarz, by tego nie widział. Bardzo by się rozgniewał. Spoglądała na dom, przed którym stał samochód i szukała wzrokiem tej drugiej dziewczynki, ale jedyną żywą istotą okazał się piesek Ferb. Spał na schodach. Nagle podniósł łeb i spojrzał na nią. Uśmiechnęła się smutno, a on znowu położył łeb i zamknął oczy. Silnik odpalił i pan Styles wyprostował się w fotelu.
- Nareszcie ~ odezwał się szorstkim głosem i wrzucił bieg ~ No to ruszamy na małą wycieczkę.
Wreszcie samochód znalazł się na drodze publicznej i przez dłuższą chwilę jechali w milczeniu. Dziewczynka wyglądała przez szybkę z nadzieją, że zobaczy jakieś konie, ale wszędzie wokół panowała ta sama pustka. Jednak jej serduszko zaczęło mocniej bić, gdy zaczęła rozpoznawać okolice
- Jedziemy do mojego domu ? ~ zapytała cienkim głosem, z szeroko otwartymi oczami
-Można i  tak powiedzieć
Dziewczynka wyprostowała się jeszcze bardziej i przypatrywała otoczeniu.
- Wiesz ile masz lat~  spytał
- Sześć~ odparła na co mężczyzna prychnął
- Strasznie anemiczna jak na czteroletnie dziecko~ Dziewczynka nie zrozumiała tego słowa, choć odgadywała, że ono nie znaczy nic.dobrego. Nie odpowiedziała. Zapadła cisza~ Chcesz się spotkać z mamusią?
Dziewczynka zrobiła wielkie oczy i spojrzała na mężczyzne. Jedzie do mamy?  Już na samą myśl o tym poczuła się lepiej. Gorączkowo pokiwała głową
-Tak myślałem ~ powiedział mężczyzna obserwując drogę~ Wkrótce się z nią spotkasz.
Dziewczynka nieczula nóg z zimna. Teraz wszystko znowu będzie dobrze. Skręcili w dróżkę, która tak dobrze znała. Zobaczyła swój dom i po raz pierwszy od dłuższego czasu.  Samochód wolno podjechał pod zabudowania i zatrzymał się.  Drzwi domu otworzyły a z nich wyszedł wysoki chłopiec. Na jego głowie widniała burza loków tak jak u mamusi. Chłopiec mógł mieć co najmniej 12 lat. Moje myśli przerwał pan styles mówiąc
- To jest harry.~odrzekł oschle na co chłopiec na co na jego ustach wkradł się chytry uśmieszek.
- Gdzie jest mama? ~ zapytała zdominona dziewczynka na co pan Styles odpowiedział
- Zanim spotkasz mamusię czeka cię krótka przechadzka~ mała ostrożnie wysiadła z auta. Chłopak z burza loków na włosach pociągnął ją za rękę i prowadził ją w stronę zabudowań gospodarczych. Gdy przeszli obok nich pan styles krzyknął na co mała się wzdrygła
- Gdzie to jest do diabła~ mamrotał rozdrażniony, kopiąc śnieg butem.
- Gdzie jest mamusią?
- U Pana Boga~  odparł nie przerywając poszukiwań.
- U Pana Boga? ~ spytała zmieszana Rose~  A co ona tam robi?
Mężczyzna prychnął.
- Umarła. Wtedy człowiek idzie do Boga.
Dziewczynka nie bardzo wiedziała, co to znaczy. Nigdy nie spotkała nikogo, kto by umarł.
- Tutaj. Nareszcie.
Mężczyzna wyprostował się na moment, po czym schylił się,  by podnieść ciężka klapę.
- Chodź~ złapał dziecko za wychudzone ramiona i pociągnął w kierunku dziury.  Przestraszona dziewczynka pisnęła
- Ja nie chce. Harry proszę.- prosiła mała dziewczynka, a bezsilność wyraźnie opanowała jej głos. Chłopak na jej prośbę bezczelnie się zaśmiał i powiedział
- To dopiero początek~ powiedział na co dziewczynka ostatni raz spojrzała w lodowate oczy tak młodego chłopca i zniknęła w czarnej dziurze lekko szlochając.
Ostatnie co słyszała to głos chłopca i znowu ten śmiech
- Dobranoc, Rose...

Mam nadzieję, że prolog sie podobał.  Wiem, że jak na prolog to strasznie długi. Mam nadzieję, że Was nie zanudzilam

Jeżeli czytasz to proszę skomentuj.
Dla ciebie to chwila, a dla mnie dużo motywacji na pisanie kolejnych rozdziałów. Przed pierwszymi rozdziałami pojawią się bohaterzy.

Witam! !!

Nazywam się wiktoria i będę próbowała przenieść was w niezrozumiały i bolesny świat rose i harrego.  Czy nienawiść przerodzi się w uczucie które obaj z nich nie będą rozumieć ? O tym będziecię się dowiadywali w kolejnych rozdziałach, które mam nadzieję pojawią się jak najszybciej.